Po siedmiu miesiącach przerwy i poszukiwań odpowiedniego kandydata, mamy w Kijowie ambasadora. Od 1 czerwca placówką kieruje Henryk Litwin, dotychczasowy wiceminister spraw zagranicznych, odpowiedzialny przede wszystkim za politykę wschodnią. Życiorys Henryka Litwina to - w skrócie - Europa Wschodnia z przerwą na Warszawę i Rzym. Absolwent historii Uniwersytetu Warszawskiego i doktor nauk humanistycznych, do dyplomacji trafił z Instytutu Historii PAN, w którym pracował w latach transformacji ustrojowej. W 1991 r. rozpoczął pracę we Lwowie jako kierownik agencji konsularnej, a w latach 1993-1994 był konsulem generalnym. Ze Lwowa wyjechał do Rzymu, gdzie spędził siedem lat w Polskim Instytucie Historycznym i ambasadzie RP na stanowisku radcy. Wraz z nastaniem XXI wieku trafił do Moskwy (2001-2005), następnie wrócił na dwa lata do Departamentu Europy w dyplomatycznej centrali, spędził trzy lata na stanowisku ambasadora w Mińsku i - po śmierci w katastrofie smoleńskiej Andrzeja Kremera - objął tekę wiceministra spraw zagranicznych przy Radosławie Sikorskim. Na początku marca kandydaturę Litwina zaaprobowała Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych. - Od wielu lat jesteśmy partnerami strategicznymi, mamy bardzo intensywne, rozbudowane kontakty. W przypadku takiego kraju ambasador jest nie tyle dyrygentem, który proponuje nowe utwory, co raczej człowiekiem dbającym o to, by orkiestra miała wygodne krzesła, by instrumenty były gotowe do gry i żeby była kalafonia do skrzypiec, jeśli się jeszcze jej używa - mówił wówczas kandydat na ambasadora. Zaproponował „rozbudowę kontaktów" z ekipą Wiktora Janukowy-cza. Zapowiedział też podtrzymywanie kontaktów z opozycją „pomarańczowego pochodzenia" i zaapelował do posłów, by rozwijali międzyparlamentarne formy współpracy - tak, by te kontakty „nie zwijały się". Jako historyk i naukowiec zwrócił uwagę na współpracę sfer akademickich, w tym finalizację powołania Polsko-Ukraińskiego Uniwersytetu Europejskiego w Lublinie i Lwowie. Podkreślił też wagę dialogu historycznego, m.in. upamiętnienie miejsc mordów na Polakach i Ukraińcach z czasów II wojny światowej (Bykownia, Ostrówki i Sahryń). Przekonywał ponadto, że bardzo ważny jest rozwój współpracy gospodarczej, a sam chciałby odbudowania skali polsko-ukraińskiej wymiany handlowej sprzed kryzysu finansowego. Stosunki polsko-ukraińskie znajdują się w ślepym zaułku, żadna ze stron nie ma pomysłu, jak z niego wybrnąć. Między elitami nie ma nici porozumienia, wzajemnego „czucia się", jak było to za czasów Kwaśniewskiego i Kuczmy czy Kaczyńskiego i Juszczenki. 51-letni Henryk Litwin może nawiązać dobre kontakty w Kijowie, nie tylko z Ukraińcami. Wszakże, oprócz ukraińskiego, rosyjskiego i angielskiego, mówi też po francusku i włosku. Першоджерело інформації: часопис Kurier Galicyjski від 17-29 червня 2011 року.
|